Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/na-zakladac.pulawy.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server314801/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 17
niesamowitą wręcz zdolnością kopiowania, Chloe uznała lekko

- To dla ciebie trudne, wiem. - Niepokój nieco zelżał. W końcu

niesamowitą wręcz zdolnością kopiowania, Chloe uznała lekko

dobrze wiedziała, co to znaczy żyć bez pieniędzy. Miała
Przez cały wieczór Zuzanna obserwowała ukradkiem trzy siostry. Już
nieodwracalnego. Od tej chwili będzie postępowała
Jodie otworzyła drzwi i weszła do środka.
podobnie jak wtedy, gdy podziwiała „Madonnę w kościele”,
- Nie - odrzekł Matthew ochrypłym ze stresu głosem i po
- Nie - odpowiedziała cicho, ale dobitnie. - Zrobisz nam coś
- Byłaś w moim pokoju? - spytała Imogen tuż po jedenastej
Szybko podeszła do drzwi, uchyliła je i nasłuchiwała przez chwilę.
początku września.
nie był księciem, w dodatku zaręczonym z jej najlepszą
- Pracujemy w tej samej firmie - dodała Kat.
- Wciąż mnie przeraża, kiedy myślę, jak bliska byłam poddania się moim strachom, zamiast głosowi serca. Gdybym cię straciła...
wtedy, na peronie... Tyle że jej myśli pędziły wstecz. Do

– Dzwoniłam kilka razy do Petrocelli. Nie odbiera. – Martinez zmarszczyła barwi,

120
– Podsumujmy: przyjechałeś do Kalifornii z powodu stempla pocztowego i zdjęć.
Przecząco pokręcił głową. Krył się za murem.
wieżowce, które jak senne olbrzymy przycupnęły w nocnym świetle? Ulicą przemykały
Wydawał się zadowolony, że ją słyszy. A może to ulga?
Bentz docisnął gaz do dechy. Skręcił gwałtownie i przyspieszył.
– O, cholera. – Martinez uciekła wzrokiem w bok. Hayes się skrzywił.
– O nie, nawet się nie waż. To twoja sprawa, nie moja. Jeśli uważasz, że powinieneś to
Jej dolna warga drżała bardzo przekonywająco, ale wiedział już, że dobra z niej aktorka.
O1ivia najchętniej odparłaby: „Wręcz kwitnąco”, ale w ostatniej chwili ugryzła się w
Uparcie ponawiała próby, wyciągała rękę, dotykała albumu, przyciągała go do siebie.
sprawiały, że czuł się tu jak w wesołym miasteczku. Na sztucznych kwiatach gromadził się
kwiatów pnących się po altance.
odwróciła się do Reeda i usiadła na krześle koło biurka. Morrisette oparła się biodrem o parapet. - Wie pan, myślę, że ktoś uwziął się na naszą rodzinę. Pół roku temu ktoś próbował zepchnąć mnie z drogi. Jeśli sprawdzi pan w archiwum, to znajdzie pan tam moje zeznanie. Potem zginął Josh, a wczoraj ktoś znów na mnie zapolował! - Z zaciśniętymi szczękami i błyszczącymi oczami pochyliła się nad biurkiem. Nie wyglądała na przerażoną. Raczej na wściekłą. Taki już miała charakter. - Niech pan posłucha, detektywie, chcę, żebyście złapali tego drania, zanim opuści mnie szczęście. - Skierowała wymanikiurowany palec między jego oczy. - Oczekuję, że przygwoździcie skurwiela, zanim znów zaatakuje. - Pani Drummond, zapewniam panią, że robimy wszystko co w naszej mocy, żeby zamknąć tę sprawę. - Jasne. Standardowa odpowiedź. Wielkie dzięki, będę spać spokojnie. - Wypuściła głośno powietrze i wreszcie trochę ochłonęła. - Wyjaśnijmy coś sobie. Nie lubię, gdy wychodzi ze mnie jędza. Tak... tak nie musi być. Ale czasami czuję, że jest to konieczne. - Nachyliła się znów nad biurkiem, przez co rozmowa przybrała bardziej osobisty charakter. Reed przypomniał sobie, że Amanda Drummond jest prawnikiem, w sali sądowej musiała nabrać wprawy w urządzaniu przedstawień i występowaniu przed publicznością. - Niech pan posłucha - powiedziała. - Znam Kathy Okano. Wiele lat temu, zanim znudziła mi się ta praca, obie byłyśmy asystentkami prokuratora okręgowego. Jestem pewna, że Kathy przyznałaby mi rację. - Gdzie pani zwykle trzyma samochód? - W garażu, w moim domu. Mieszkam w Quail Run. To ogrodzone osiedle z ochroną. - Kiedy ostatnio prowadziła pani ten samochód? - Trzy tygodnie temu. To sportowy wóz i korzystam z niego tylko od czasu do czasu - odparła rzeczowo i spokojnie. - Zwykle jeżdżę mercedesem. Triumph to taka zabawka, kabriolet. - Kto jeszcze nim jeździ? - Tylko ja. - A pani mąż? - zapytała Morrisette. Amanda potrząsnęła głową. - Nigdy. Tylko ja. - Ale ma do niego dostęp. - Morrisette nie dawała za wygraną. - Tak, ma nawet kluczyk, żeby mógł go w razie czego przestawić albo umyć. Ale wierzcie mi, Ian nie majstrował przy moim samochodzie! - Więc kto? - zapytał Reed. - Nie wiem. I to mnie martwi. - Czy ktoś ostatnio odwiedzał panią w domu? - Nie... właściwie nie. - Właściwie nie? Co znaczy „właściwie”? - napierała Morrisette. - Albo ktoś u pani był, albo nie. - To znaczy nie było nikogo, komu bym nie ufała. Mój brat Troy i moje siostry Caitlyn i Hannah... i moja przyjaciółka Elisa. - A od czasu, kiedy pani jechała ostatni raz tym samochodem? Kiedy to było? - Dwa... nie, raczej dwa i pół tygodnia temu. Musiałam zabrać dokumenty, które zostawiłam w pracy, pojechałam więc do miasta i zaraz wróciłam do domu. - Więc kto był u pani w domu ód tamtej pory?
– A dlaczego? – Martinez podniosła głowę.

©2019 na-zakladac.pulawy.pl - Split Template by One Page Love